Dzikie wysypiska: problem, który nie znika! A my wciąż jesteśmy w głębokim lesie...
Miało być lepiej, a jest… dziko. I to dosłownie.
Z danych
Jak w pigułce wygląda skala problemu:
- 12 726 nielegalnych składowisk odpadów zlikwidowanych w 2024 roku
- 39,5 tys. ton odpadów zebranych z takich miejsc (dla porównania: rok wcześniej – 63,7 tys. ton)
- 2 728 dzikich wysypisk na koniec roku – o 574 więcej niż w 2023
Możemy się zastanawiać, skąd taki wzrost, mimo udowodnionej, rosnącej świadomości ekologicznej społeczeństwa? (pisaliśmy o tym przy okazji „Segregujemy czy nie? Co dane GUS mówią o odpadach w Polsce w 2024 roku”) Mimo coraz większej dostępności
Najczęstsze przyczyny:
- brak wygodnego dostępu do legalnych punktów zbiórki – zbyt oddalony
PSZOK lub brak możliwości transportu - koszty utylizacji niektórych odpadów (np. gruzu, gabarytów)
- przyzwyczajenia, brak egzekwowania przepisów, brak dotkliwych kar
- a czasem po prostu zła wola
A dzikie wysypisko to nie tylko „brzydki widok”. Zostawiona w lesie lodówka, worek z gruzem w rowie czy zdemontowany zderzak na skraju pola to realne zagrożenie dla środowiska, zdrowia ludzi i zwierząt. Toksyczne substancje mogą przenikać do gleby i wód gruntowych, a rozkład porzuconych materiałów trwa dziesiątki lat.
Co więcej, sprzątanie takich miejsc to realne obciążenie finansowe dla gmin – i to często powracające, bo wysypiska bardzo często odradzają się w tych samych lokalizacjach.
![]() | Czy to się da zatrzymać?Nielegalne wysypiska to nie tylko śmieci – to przede wszystkim sygnał, że coś nie działa. Że nadal zbyt łatwo można wyrzucić lodówkę do lasu, zamiast oddać ją tam, gdzie trzeba. Rozwiązania istnieją. Ale działają tylko wtedy, gdy są dostępne, zrozumiałe i egzekwowane. Odpowiedź nie jest prosta. Ale kierunek – tak. Potrzebujemy nie tylko Bo żadne wysypisko nie znika samo z siebie. I nic się nie zmieni, jeśli będziemy udawać, że problem nas nie dotyczy. |